Anna z Chersonia

Była wiosna, kwitły magnolie. Pamiętam je doskonale, szczególnie w Toruniu.  

Poza tym utkwiła jej w głowie europejska czystość i piękna architektura, kiedy w ramach wizyty studyjnej programu Study Tours to Poland olsztyńskiej Fundacji Borussia jako studentka filozofii kijowskiego uniwersytetu imienia Szewczenki przyjechała pierwszy raz do Polski.

Po napisaniu licencjatu w Kijowie wiedziała już, że pracę magisterską napisze w Polsce

Tak trafiła do Poznania. Nie znała tego miasta.

Zaryzykowałam, ale nie żałuję, bo poznałam tu miłych i pięknych ludzi. 

Tęskni za rybami, bo w domu rodzinnym, godzinę drogi od Morza Czarnego, je się ich znacznie więcej niż w Polsce i za naleśnikami babci.

Babcia zawsze robi ich całą kupkę, dla całej rodziny, cienkie i duże, najbardziej lubię z miodem.

W Polsce lubi ciasta, szczególnie serniki.

Nie ma polskich korzeni.

Uczyłam się polskiego od zera. Zaczęłam prywatnie z przyjaciółką koleżanki, która studiowała filologię polską. Wiedziałam już wtedy, że chcę pojechać do Polski na studia.

Napisała licencjat na uniwersytecie w Kijowie i przyjechała na uniwersytet do Poznania. Tu napisała pracę magisterską z kulturoznawstwa.

Dzisiaj mówi płynnie po polsku. Na początku tak nie było.

Mówienie było najstraszniejsze. Krępowałam się, że robię błędy. Nie czułam się zbyt dobrze. 

Zaczęła jednak bardziej słuchać ludzi, zwracać uwagę na to, co i jak mówią. Potem problematyczne okazało się pisanie. 

W Poznaniu, na uczelni, o wiele trudniej było mi pisać. Miałam swoją strategię, ale kosztowała mnie dużo czasu. Robiłam notatki po rosyjsku, ale egzaminy były po polsku, więc wszystko, co zanotowałam, musiałam przełożyć na polski.

Pracuje w finansach w jednej z poznańskich korporacji. Żyje się jej tu stabilnie i spokojnie, ale ciągnie ją do innych krajów. Tym bardziej że uwielbia inne kultury, podróże i języki obce.

Zamieść komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk
Scroll to Top