Przyjechał do Poznania, żeby studiować medycynę. Po angielsku. Miał wtedy 18 lat. Nigdy wcześniej nie był w Europie.
Chopin, wojna, zimny klimat: z tym kojarzyłem Polskę.
Chciałby pracować jako lekarz w Polsce, może jako pediatra, bo polskie dzieci są słodkie i słodko mówią po polsku.
Nie lubi barszczu i kapusty kiszonej, ale lubi rosół i kotlety schabowe.
Naukę polskiego zacząłem w Poznaniu od zera. Chciałem zacząć się uczyć już w Tajlandii, ale nie było ani książek, ani nauczycieli.
Polski jest dla niego skomplikowany, choć teraz posługuje się nim bardzo dobrze.
Sześć lat temu nie przypuszczał, że może mówić płynnie po polsku, bo język tajski, jego język ojczysty, kompletnie różni się od polskiego.
Polski ma dużo spółgłosek, ciągle nad nimi pracuję, ciężko było rozróżnić ś i sz.
Gramatyka polska była dla niego na początku chaotyczna, słowa ciągle się zmieniały, w tajskim zawsze są takie same. No i, oczywiście, nie ma przypadków!
To było dla mnie bardzo ciekawe, że końcówki w języku polskim są takie zmienne! Czytałem po kilka razy tablice gramatyczne.
W podcaście Boonta opowiada też o polskich urzędach i instytucjach, imprezach i alkoholach, o tym, jak Polska go zmieni(ł)a i jakiej ściany nie ma Polsce. I oczywiście o Polish Cafe!